niedziela, 22 listopada 2009

Wietrzna niedziela

wiatr mi potargał
wszystkie grzechy we włosach
myśli splątane


Wiatr wieje od wczoraj. W nocy niepokoił mnie we śnie jak śmiały kochanek, rano obudził trzaśnięciem drzwiami na klatce. Dzień był słoneczny i ciepły, mimo że zbereźnik cały czas wciskał się pod ubranie.

Poszłam na spacer na secesyjne łowy i zostałam uwięziona w parku. Park bowiem zamknięto ze względu na silny wiatr właśnie, w trosce o bezpieczeństwo niedzielnych rodzinnych spacerów. Weszłam jednak przez odsuniętą, symboliczną raczej, zaporę, nie przewidziałam tylko, że pozostałych wyjść bronią już masywne bramy. W poszukiwaniu wyjścia obeszłam więc park dokoła (a spory jest), aż w końcu i tak musiałam wrócić do tego samego płotka. W parku było niesamowicie. Wprawdzie na drzewach już prawie nie ma liści, ale i tak szum, jaki wydawały, gdy zrywał się wiatr, sprawiał wrażenie, jakbym stała w środku jakiegoś ogromnego lasu, a nie ucywilizowanego skrawka zieleni w środku Europy. Nawiewało coraz więcej chmur, robiło się ciemno.





Wróciłam szybkim krokiem do domu, łapiąc we włosy krople - zapowiedź deszczu. Ledwo zdążyłam zamknąć za sobą drzwi, wiatr zaczął dobijać się do wszystkich okien, szarpać za klamki. Rozległ się grzmot i szyby zalała ściana wody. Przesiedziałam ją przy kubku gorącej herbaty z limonką, chłonąc w siebie deszcz i wichurę, czekając, aż upiecze się obiad – kurczak z pomarańczami i rozmarynem. Teraz jest już zupełnie ciemno. Deszcz ustał, na niebo wyszedł rogalik księżyca. Robię sobie jeszcze jedną herbatę i siadam do książek – będę się uczyć języka na jutrzejsze zajęcia, potem poczytam. Wieczorem jeszcze spojrzę, co w blogowym świecie.
Wiatr zelżał, ale nie miałabym nic przeciwko temu, by znów odwiedził mnie dziś w nocy... Chyba napiszę mu maila :-)

Lubię takie niedziele. Lubię wiatr i deszcz, lubię, jak przewiewa mi myśli, oczyszcza uczucia. Wiem, jestem nienormalna :-).

17 komentarzy:

  1. jesteś bardzo normalna:)))
    też lubię TAKIE niedziele, drażni w nich tylko samotność. Wiatr jest zmiennym przyjacielem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja uwielbiam wiatr! I zazdroszczę Ci spaceru po zamkniętym parku:)

    OdpowiedzUsuń
  3. mój wiatr to musi być ten nad morzem, musi mnie sponiewierać, wtedy jest dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny wiersz, mroczne zdjęcia, piękny post :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Holden, no nie wiem :-). Niestandardowe to lubienie.
    Samotność czasem drażni, a czasem nie. Jesteśmy przyjaciółkami. Wiatr zmienny przyjaciel, jakbyś zgadł. Za to ja jestem stała w przyjaźni i póki co jakoś się dogadujemy :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Małgorzato, fajnie było :-). I fajnie czytać, że nie tylko ja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Beato, wiatr nad morzem to coś, do czego tęsknię zawsze. Ten zapach jodu, smoły, gnijących wodorostów, sól na wargach i w oczach... Jakby się leciało gdzieś w nieznane.
    Najbardziej sponiewierał mnie kiedyś morski wiatr na środku Morza Północnego, kiedy znalazłam sobie na statku taki wysunięty mostek, gdzie dodatkowo chlapała rozbryzgiwana przez łajbę woda. Oj, ależ byłam mokra i potargana :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kopaczu... po prostu dziękuję! :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyli ja też jestem :) Bo też lubię!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzisiaj nad Polskę nadciągnął brytyjski niż, jak widać wieczna niedziela nie odpuszcza ;)

    To pierwsze zdjęcie bardzo klimatyczne. Pozdrawiam milutko :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ho, ho, Isle to Ty miałas przygodę z Prawdziwą Wodą:) ja cóż, tylko "Małe Młerze" - zatoka, Hel:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Margo, jesteś :-).
    No proszę - coraz więcej lubiących niestandardową pogodę!. Jeszcze się okaże, że nie ja jedna lubię, jak w lecie jest chłodno, a w zimie ciepło :-)

    Zenzo, dziękuję!
    Ano nie odpuszcza, dziś też wieje i leje. Pozdrawiam z pół drogi między Brytanią a Polską :-)

    Beato, co chcesz od Zatoki i Helu?? Gdańsk super, a Gdynia to już w ogóle zen :-)
    Przygoda to była taka więcej gawędziarska, bo z pokładu wielkiego i bezpiecznego promu :-). Zawsze mówiłam, że zostałabym marynarzem, gdyby nie choroba morska :-))

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie sie najbardziej zawsze, maszynownia podobała, smród smaru, te różne przejścia, tunele, pomościki, bardzo, córka mechanika jestem:)

    OdpowiedzUsuń
  14. jeszcze nie mrocznie ale nastrojowo, lubię tak :) wiatr musi być samotny, chciałby przystanąć, zatrzymać się, zostać przy kimś dłużej, ale nie potrafi, musi biec dalej...

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziękuję Ci, Królu Źdźbła i Potoku. Miło mi Cię gościć.
    Masz rację, toteż trzeba wdychać zapachy, które przynosi, ale nie przywiązywać się do niego :-)
    W mroku nie czuję się dobrze. Ale że nie udaje mi się jakoś trafić do krainy jasności, pozostaję w pół-mroku, pół-świetle. Nastrojowo :-)
    Pozdrawiam mrok!

    OdpowiedzUsuń
  16. ciekawe haiku i ciekawe zdjęcia :)

    ... na moim czerepie już za bardzo nie ma co wiatr targać :):):)

    pozdrawiam,
    Robert

    OdpowiedzUsuń
  17. Dziękuję, Robercie! Chciałabym kiedyś mieć tyle haiku u siebie, co ty na swoim blogu... Zaglądam czasem po inspirację...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń