sobota, 18 września 2010

Smok

Smok, którego nocą
wysyłasz na mój balkon,
głodnym wzrokiem wypala
obrazy na ekranie.
Piekący język
zlizuje tęsknotę,
gorący oddech
rozgrzewa pustkę.

Kilometrów między nami
więcej niż kłamstw i kobiet,
a jednak wracasz
zatopić myśli
w jeziorze pragnienia,
wybuchnąć we mnie
fontanną słów.

wtorek, 7 września 2010

Odkrycia

Plac zabaw powoli pustoszał, nagrzany popołudniowym słońcem. Nie było już dzieci, nie było z kim się bawić. Leżała na miękkiej trawie, rytmicznie uderzając piętami w ziemię. W górze na niebie przesuwały się chmury. Tworzyły dziwne kształty i było to dla niej zachwycające odkrycie. Nie wiedziała wtedy jeszcze, że odkryła estetyczny banał.

Ojciec wołał ją z ławki. Udawała, że nie słyszy, ale w końcu i tak musiała wstać. W jednej ręce trzymając wiaderko, w drugiej ciepłą dłoń dorosłego, szła dusznymi ulicami, przez bramę na podwórko, aż do sieni domu. Z okna wlewało się światło zachodzącego słońca, tworząc nieziemski nastrój i było to zachwycające odkrycie. Nie wiedziała wtedy jeszcze, że odkryła poetycki banał.

Stojąc tak, czekając, aż ojciec znajdzie klucze do mieszkania, poczuła po raz pierwszy dziwną odrębność siebie i świata. Jak to jest, że jestem? – pomyślała i ta myśl była zachwycającym odkryciem, zanim wzbudziła niepewność i lęk. Nie wiedziała wtedy jeszcze, że odkryła egzystencjalny banał.