sobota, 29 sierpnia 2009

Przyjaciel samotnej kobiety

Marylin Monroe śpiewała, że najlepszym przyjacielem kobiety są brylanty. A samotnej kobiety na emigracji? Cóż samotna kobieta na emigracji miałaby począć z brylantami? Najlepszym przyjacielem samotnej kobiety na emigracji jest... elektryczny wkrętak :-)

Samotna kobieta na emigracji udała się dziś do Ikei. Metrem, bo samochód został w ojczyźnie. Samotna kobieta nabyła regały na książki, fotel, szafkę do łazienki oraz jeszcze inne rzeczy, których brakowało w wynajętym mieszkaniu. Następnie samotna kobieta przepchała ważący ponad 100 kg wózek do taksówek bagażowych, trzymając w duchu kciuki, żeby kierowca był w miarę komunikatywny i podatny na argumenty finansowe mające przekonać go do wniesienia ponad 100 kg towaru najpierw do windy, a potem jeszcze jedno piętro po schodach. Był. Hura! Samotna kobieta cała szczęśliwa, bo kręgosłup już nie ten, co w młodości.

Ikea też jest przyjacielem samotnych kobiet – zwłaszcza tych, które wychowały dzieci na klockach Lego, więc instrukcja składania regału to dla nich bułka z masłem. No chodź tu, wkrętaku, nieoceniony pomocniku! Bzzyt, bzzzyt – i śrubka wkręcona. Bzyyt, bzyyyyt – następna. Pół godziny i pierwszy regał stoi. Fakt, mógłby ktoś pomóc to przytrzymać, żeby było równo. Samotna kobieta nawet pytała znajomych przed wyruszeniem do Ikei, ale jest piątek. Ludzie w piątek wieczór zwykle mają ciekawsze zajęcia niż wożenie i skręcanie mebli. Trudno, tak na sto procent równo być nie musi :-).

Samotna kobieta na emigracji popatruje zadowolona na gotowy regał i popija wino podziwiając księżycowe niebo. Jeszcze dużo do skręcenia zostało, ale już późno. Sąsiedzi nie będą zachwyceni, jeżeli trzeba będzie coś dobić młotkiem. Jutro. Cały montaż zaplanowany na jutro, dziś była tylko próba, czy się uda. Udało się. Wkrętak wyczerpany, leży podpięty do gniazdka i ssie prąd. Odpocznij, przyjacielu :-).

sobota, 15 sierpnia 2009

Zmysły w upale

I znowu upalny weekend. No nie lubię gorąca! Lubię lekki chłód, niebo może być nieco zachmurzone, wiatr tańczący koło twarzy, prowokujący do rozmyślań o tym, skąd przyleciał i dokąd pójdzie. Co ze sobą przynosi i co mojego zabierze w świat... Wiatr niesie tyle zapachów, tyle dotyków, tyle myśli...

Upalny posiłek. Szklana, przezroczysta miska. W niej malutkie pomidorki koktajlowe. Mozarella w malutkich kuleczkach. Listki świeżej bazylii, opłukane, osuszone i porwane palcami na drobniejsze strzępki... mmm... ten zapach... Oliwa z oliwek i sól, morska, świeżo zmielona. Nic więcej. Uczta dla wzroku, węchu i smaku.

Upalny deser. Dwie szklane, przezroczyste miseczki. W jednej dorodne, ciemnoczerwone czereśnie, wyjęte z lodówki, chłodne, z kroplami wody na lśniącej skórce. W drugiej winogrona, mix czerwonych i zielonych. Nic więcej.

Upalny napój. Szklany przezroczysty kieliszek, w nim przezroczystozłotawe schłodzone frascati. Nic więcej.

Zaczyna się upalna noc...

niedziela, 9 sierpnia 2009

Sen

Przyszedł w nocy,
bezwstydną czułością
uderzył w nagą bezbronność.
Do rana
drżącymi palcami
składałam rozsypane kawałki.

Nareszcie niebo nieco się zachmurzyło. Upał jest nadal, ale słońce już nie świeci tak ostro. Może będzie deszcz... Potrzebuję burzy, gwałtownego wiatru i oczyszczających strumieni.
Miałam dziś sen. Krótki, żywy i tak intensywny, że obudził mnie drżącą w środku nocy. Nie spałam już potem dobrze, wstałam wcześnie mimo niedzieli.
To przez tę rozbitą noc i przez upał krzątam się bez sensu po domu, zaczynam rzeczy, nie kończę... Znowu zaglądam do skrzynki, w której do końca lipca miała pojawić się wiadomość... pusto. Patrzę na ścianę, która czeka już od roku... pusto. Kolejna obietnica... pusta.
To przez tę rozbitą noc i upał stopiły się pozytywne, przyjacielskie myśli. Z kałuży wypełzł smutek i gorycz, poczucie wykorzystania.
To przez tę rozbitą noc i upał. Czekam na wieczór, żeby położyć się spać, a jutro obudzić znów z twarzą ubraną w uśmiech.

środa, 5 sierpnia 2009

Księżyc nad ulicą...

Siedzę. Siedzę już od ósmej z zamiarem uczenia się do egzaminu. Tymczasem minęła północ, a nad moim domem...






A dwóch panów tkniętych palcem bożym gra i śpiewa tak...