piątek, 23 października 2009

Koncertowy przepis na przeziębienie




Przepis na przeziębienie:

1. złapać gdzieś zarazka (najłatwiej w pracy, gdy wszyscy podsmarkani);
2. w fazie mocno już owym zarazkiem "wziętej" zaprosić na weekend gości, najlepiej aby w składzie było dwoje nastolatków;
3. pozwolić nastolatkom wypatrzeć w okolicy festiwal zespołów metalrockowych i zgodzić się nań pojechać;
4. spędzić kilka godzin w hali o temperaturze 30+, bawiąc się w największym tłoku pod sceną i pocąc się, z przeproszeniem, aż do majtek;
5. po koncercie wypić duszkiem butelkę zimnego soku (bo tylko taki sprzedają);
6. wyjść z hali na temperaturę +3.
Et voilà :-)

A recepta na leczenie?

Wieczorem:
rutinoscorbin, whisky
Rano:
rutinoscorbin, apap
Wieczorem:
rutinoscorbin, czosnek (brrr...), whisky
Rano:
rutinoscorbin, apap
Wieczorem:
rutinoscorbin, imbir, whisky (zrobiłam ostatnio zakupy na lotnisku :-))
I tak przez tydzień :-)

Koncert fajny był, nie powiem, ale czy ja na tyle lubię metalrocka, żeby przez niego tydzień chorować? :-) I czy w moim wieku wypada pchać się pod samą scenę? :-)). Cóż, nadrabiam zaległości, bo kiedy ja miałam 15 lat, o takich atrakcjach mogłam tylko pomarzyć...

Jak teraz patrzę na te nagrania, to trochę mnie śmiech bierze. Ogólnie słucham innej muzyki :-), no ale są gorsze. I fakt, że było dużo „koncertowej energii”, a ja lubię kapele, które umieją zrobić show i nawiązać kontakt. Mogę wtedy na wiele przymknąć oko.
No i zarówno damska, jak i męska część wycieczki miała na co popatrzeć, zwłaszcza z bliska :-))




A teraz, na szczęście, weekend już bez żadnych wyjazdów, spokojnie w domku dokurowując się. Ewentualnie tylko jedno bardzo fajne spotkanie i może – wreszcie – muzeum Magritte’a. Tyle czasu odkładam, ale wolę pójść z kimś, o kim wiem, że lubi tak samo jak ja i miło się będzie z nim podzielić. A jak nie, to pójdę sama – zawsze można wybrać się potem drugi raz...

5 komentarzy:

  1. Holden, już odstawiłam. I czosnek i imbir też :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi z wiekiem chyba zmienia się gust. Ostatnio wybrałem się do londyńskiego Underworldu na koncert Finn Trolla (niegdyś jedna z moich fajniejszych kapel z zakresu Viking Metal). Po koncercie stwierdziłem, że wolę jednak zwiedzać muzea. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cholera.
    Ja po prostu nawyraźniej stosuję złe metody leczenia .

    Od dziś dokładam whisky.
    dzięki :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Kopacz, bo ten metal to jednak rozrywka dla młodych - wiekiem, nie duchem :-). Z czasem człowiek dojrzewa do bardziej wyrafinowanych smaków :-). Ale cieszę się bardzo z wymiany międzypokoleniowej - oni od nas klasykę rocka, my od nich np. Nightwish czy Epikę. I o to chodzi.

    Zeruya, i co? Pomogło? :-)

    OdpowiedzUsuń