Upał. Najchętniej uciekłabym gdzieś nad wodę i do wody. Takiej w cieniu drzew. O, wiem: wodospad, taki jak na filmach przygodowych, gdzie po długiej drodze wyprawa dociera do idyllicznego zakątka i zrzuca ekwipunek, by odpocząć. Zwykle wtedy jest scena, kiedy „on” przychodzi na brzeg i widzi „ją” zażywającą kąpieli, a potem... potem to już zależy od tego, kiedy powstał film, i od ilu jest lat :)).
Ech, nie dla mnie dziś rozkosze ochłody. Muszę jechać na duże zakupy, a zaczęły się wyprzedaże, więc już widzę te tłumy wszędzie... Cała nadzieja w tym, że będzie choć trochę klimatyzacji. No i przez to gorąco źle spałam, za późno wstałam i wygląda na to, że nie zdążę wrócić na mecz. Życie jest naprawdę okropne! :-))))
Hmm... chyba gadam, aby gadać. Postaram się, żeby następny wpis był bardziej uduchowiony :-)
Cisza po Lynchu
4 dni temu
...życie naprawdę jest dziwne (...dziwny jest ten świat...)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJak to w upalnny dzień niedzielny!:)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie lubie markety w upał, jest czym oddychac, w kibelkach przyjemnie, mozna poczekać, az samochód ostygnie:)
OdpowiedzUsuńHolden - dziwne, fakt, ale Niemcy jak zwykle wygrali, więc są jakieś stałe na tym świecie :-)
OdpowiedzUsuńSlavko - była burza, ale nic nie pomogła...
Beato - ja też lubię markety, ale warszawskie (w innych polskich miastach nie znam). Tutejsze (znaczy belgijskie) znacznie mniej...
Pozdrawiam!
o, belgijskich to i ja nie znam:) ale w gdyni jest tesco otwarte 24 godziny i lubie robic tam zakupy o drugiej w nocy:)
OdpowiedzUsuńAleż z ciebie nocny Marek! O drugiej w nocy też lubię nie spać, ale w domku :-)
OdpowiedzUsuń(Ech, ludziom to się w głowach przewraca! W Belgii sklep otwarty w niedzielę to rzadkość, a otwarty w nocy to już byłby kosmos! :-)))