Zgadzam się, życie to życie bez względu na zajmowaną pozycję społeczną. Gdy mówimy o życiu; nie ma równych i równiejszych (to tylko wymysł ludzki - podziały itp. fałszywe kategorie postrzegań) każde bicie serca odbywa się w ten sam sposób. Jest to po prostu kolejna tragedia obok tych wszystkich mających miejsce każdego dnia na całym globie.
kiedy zadzwoniła do mnie żona z pracy i przekazała mi tą smutną wiadomość o tragedii w Smoleńsku słuchałem właśnie piosenki Depeche Mode "Blasphemous Rumours" - Bluźniercze plotki. Przejęty ogromem tej tragedii kilkanaście następnych godzin przesiedziałem przed telewizorem. Żywi lecieli uczcić pomordowanych 70 lat temu polskich oficerów i sami zginęli kilkaset metrów od katyńskich lasów.
Teraz jeszcze raz puściłem to nagranie, możesz nie zgodzić się ze mną ale, refren tej piosenki jakże bardzo pasuje do tej tragedii.
"Nie chcę wywoływać bluźnierczych plotek Ale myślę że Bóg ma niezdrowe poczucie humoru I kiedy umrę spodziewam się ujrzeć jak się śmieje"
Pomyślcie może, dlaczego pilot, który za świętość uważa komunikaty obsługi naziemnej CZTEROKROTNIE je olewa i próbuje lądować... Wiem, że teraz zamiast myślenia mamy kolejny marazm i bełkot, ale pomyślcie przez chwilę, kto na pokładzie tego samolotu był na tyle mały swoją mentalnością i miał na tyle dużą ambicję oraz kompleksy, by wymóc na pilocie lądowanie, pomimo ostrzeżeń...
To prawda. Tragedii ludzkich jest dużo i wszystkie są warte takiego samego współczucia - dobrze jednak, że nas na takie współczucie stać!
Porusza mnie symboliczne miejsce i ta tragedia w wymiarze symbolu. Katyń pochłonął nowe ofiary, a prawda, która tyle czasu była ukrywana, trafiła razem z naszą delegacją na pierwsze strony gazet. Wstrząsa mną wymiar metafizyczny tej historii.
Od strony ludzkiej, zwykłego obywatela, pytam jednak dlaczego tyle ważnych osób w jednym samolocie? m.
Jestem przerażona tą tragedią, ale i ogromnie zdziwiona, że do jednego samolotu wsiadła głowa państwa, zwierzchnik sił zbrojnych i najważniejsi generałowie... teoretycznie na papierze bylismy bez obrony...modliłam sie tylko, o tej 9.30, żeby TAM nie było również Komorowskiego... przepisy NATO nas nie obowiązują...
Isle, mam dokładnie to samo. Śmierć znaczy śmierć, bez względu na to kogo dotyka i w jakich rozmiarach. Zginęło wielu ludzi i to jest wymiar tej tragedii dla mnie.
Beato, to nawet nie chodzi o liczbę ofiar. W niedalekiej przeszłości miało, niestety, miejsce kilka zdarzeń, w których zginęło wiele osób. Każde z nich poruszało mnie tak samo jak poruszyła mnie śmierć tej dziewięćdziesiątki. Głęboko współczuję matce prezydenta i jego córce i równie głęboko rodzinom pozostałych ofiar - stewardessom i mojemu koledze po fachu, tłumaczowi, który leciał do pracy. Czyjaś śmierć może mnie poruszyć bardziej lub mniej, to naturalne i zależy od okoliczności. Ale nie od tego, czy ktoś był np. posłem. Albo prezydentem.
Kopaczu, o to mi chodziło. O niektórych tragediach wiemy, o innych nie. Czy w tamtych ludzie mniej cierpią? Nie... To prawda, że czasem czyjeś odejście odczuwamy bardziej boleśnie. Ale to z powodu tego, co ta osoba sobą reprezentowała, co dawała nam czy światu. Nie z powodu pozycji społecznej.
Evo, statystyka i liczby to jedno, nieszczęście – drugie. Czasem trzeba je przekładać na liczby, choćby dla wiedzy. Ale liczby nie powinny przesłaniać nieszczęścia.
Lukaso, nie wiemy, jak było. Mogło być tak, jak piszesz, a mogło inaczej. Do prezydenta miałam zastrzeżenia, jak wielu, ale on już więcej nic na nikim nie wymoże.
Po mediach nie spodziewam się myślenia i rzetelności. A wyjaśnianie sprawy państwowej i tak nie będzie przebiegało jawnie, bo z natury rzeczy nie może...
Mario, owszem, ta symbolika porusza i budzi refleksję. Czytałam gdzieś, że za jej sprawą o zbrodni katyńskiej, która w sumie innych krajów nie interesowała, dowiedział się teraz cały świat.
Pytania o bezpieczeństwo nasuwają się same. Osobiście sądzę, że to przez zwykły brak myślenia, nieprofesjonalizm...
Notabene przez cały wczorajszy dzień chodziła za mną ta sama piosenka, którą zamieściłaś na swoim blogu, tylko w oryginalnej wersji Okudżawy. Nawet miałam wstawić u siebie, ale nie chciałam powielać :-)
Beato, o obronę się nie martwiłam. Akurat wojsko musi mieć jasne i automatyczne procedury na wypadek utraty głównodowodzącego, bo w warunkach wojny jest to bardzo prawdopodobna sytuacja. Oczywiście jak by to wyglądało w praktyce, to inna bajka...
Prawdopodobnie dlatego, że w racjonalnych kategoriach rozumując nie powinna mieć miejsca...
OdpowiedzUsuńNie. Dlatego, że w gruncie rzeczy każda jest tak samo warta żalu.
OdpowiedzUsuńno tak, tylko teraz ją mnozymy razy 96...poza tym, gdyby nie uroczystości katyńskie tak wielu nie leciałoby tym samolotem...
OdpowiedzUsuńZgadzam się, życie to życie bez względu na zajmowaną pozycję społeczną. Gdy mówimy o życiu; nie ma równych i równiejszych (to tylko wymysł ludzki - podziały itp. fałszywe kategorie postrzegań) każde bicie serca odbywa się w ten sam sposób. Jest to po prostu kolejna tragedia obok tych wszystkich mających miejsce każdego dnia na całym globie.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się. W gruncie rzeczy to statystyka, rachunek prawdopodobieństwa. Chętnie przełożyłabym to na liczby. Ale nie umiem. JESZCZE.
OdpowiedzUsuńkiedy zadzwoniła do mnie żona z pracy i przekazała mi tą smutną wiadomość o tragedii w Smoleńsku słuchałem właśnie piosenki Depeche Mode "Blasphemous Rumours" - Bluźniercze plotki.
OdpowiedzUsuńPrzejęty ogromem tej tragedii kilkanaście następnych godzin przesiedziałem przed telewizorem. Żywi lecieli uczcić pomordowanych 70 lat temu polskich oficerów i sami zginęli kilkaset metrów od katyńskich lasów.
Teraz jeszcze raz puściłem to nagranie, możesz nie zgodzić się ze mną ale, refren tej piosenki jakże bardzo pasuje do tej tragedii.
"Nie chcę wywoływać bluźnierczych plotek
Ale myślę że Bóg ma niezdrowe poczucie humoru
I kiedy umrę spodziewam się ujrzeć jak się śmieje"
Robert [*]
10.04.2010
OdpowiedzUsuńmglisty poranek
trzepocą chorągiewki
na pustych krzesłach
tylko katyńskie drzewa
stoją wciąż niewzruszone
R.
Pomyślcie może, dlaczego pilot, który za świętość uważa komunikaty obsługi naziemnej CZTEROKROTNIE je olewa i próbuje lądować... Wiem, że teraz zamiast myślenia mamy kolejny marazm i bełkot, ale pomyślcie przez chwilę, kto na pokładzie tego samolotu był na tyle mały swoją mentalnością i miał na tyle dużą ambicję oraz kompleksy, by wymóc na pilocie lądowanie, pomimo ostrzeżeń...
OdpowiedzUsuńTo prawda. Tragedii ludzkich jest dużo i wszystkie są warte takiego samego współczucia - dobrze jednak, że nas na takie współczucie stać!
OdpowiedzUsuńPorusza mnie symboliczne miejsce i ta tragedia w wymiarze symbolu. Katyń pochłonął nowe ofiary, a prawda, która tyle czasu była ukrywana, trafiła razem z naszą delegacją na pierwsze strony gazet. Wstrząsa mną wymiar metafizyczny tej historii.
Od strony ludzkiej, zwykłego obywatela, pytam jednak dlaczego tyle ważnych osób w jednym samolocie?
m.
Jestem przerażona tą tragedią, ale i ogromnie zdziwiona, że do jednego samolotu wsiadła głowa państwa, zwierzchnik sił zbrojnych i najważniejsi generałowie... teoretycznie na papierze bylismy bez obrony...modliłam sie tylko, o tej 9.30, żeby TAM nie było również Komorowskiego...
OdpowiedzUsuńprzepisy NATO nas nie obowiązują...
Isle, mam dokładnie to samo. Śmierć znaczy śmierć, bez względu na to kogo dotyka i w jakich rozmiarach. Zginęło wielu ludzi i to jest wymiar tej tragedii dla mnie.
OdpowiedzUsuńBeato,
OdpowiedzUsuńto nawet nie chodzi o liczbę ofiar. W niedalekiej przeszłości miało, niestety, miejsce kilka zdarzeń, w których zginęło wiele osób. Każde z nich poruszało mnie tak samo jak poruszyła mnie śmierć tej dziewięćdziesiątki. Głęboko współczuję matce prezydenta i jego córce i równie głęboko rodzinom pozostałych ofiar - stewardessom i mojemu koledze po fachu, tłumaczowi, który leciał do pracy. Czyjaś śmierć może mnie poruszyć bardziej lub mniej, to naturalne i zależy od okoliczności. Ale nie od tego, czy ktoś był np. posłem. Albo prezydentem.
Kopaczu,
OdpowiedzUsuńo to mi chodziło. O niektórych tragediach wiemy, o innych nie. Czy w tamtych ludzie mniej cierpią? Nie... To prawda, że czasem czyjeś odejście odczuwamy bardziej boleśnie. Ale to z powodu tego, co ta osoba sobą reprezentowała, co dawała nam czy światu. Nie z powodu pozycji społecznej.
Evo,
OdpowiedzUsuństatystyka i liczby to jedno, nieszczęście – drugie. Czasem trzeba je przekładać na liczby, choćby dla wiedzy. Ale liczby nie powinny przesłaniać nieszczęścia.
Robercie,
OdpowiedzUsuńowszem, zgodzę się. Tragedia jest symboliczna – i w pewien smutny sposób ironiczna.
Bardzo ładne haiku...
Lukaso,
OdpowiedzUsuńnie wiemy, jak było. Mogło być tak, jak piszesz, a mogło inaczej. Do prezydenta miałam zastrzeżenia, jak wielu, ale on już więcej nic na nikim nie wymoże.
Po mediach nie spodziewam się myślenia i rzetelności. A wyjaśnianie sprawy państwowej i tak nie będzie przebiegało jawnie, bo z natury rzeczy nie może...
Mario,
OdpowiedzUsuńowszem, ta symbolika porusza i budzi refleksję. Czytałam gdzieś, że za jej sprawą o zbrodni katyńskiej, która w sumie innych krajów nie interesowała, dowiedział się teraz cały świat.
Pytania o bezpieczeństwo nasuwają się same. Osobiście sądzę, że to przez zwykły brak myślenia, nieprofesjonalizm...
Notabene przez cały wczorajszy dzień chodziła za mną ta sama piosenka, którą zamieściłaś na swoim blogu, tylko w oryginalnej wersji Okudżawy. Nawet miałam wstawić u siebie, ale nie chciałam powielać :-)
Beato,
OdpowiedzUsuńo obronę się nie martwiłam. Akurat wojsko musi mieć jasne i automatyczne procedury na wypadek utraty głównodowodzącego, bo w warunkach wojny jest to bardzo prawdopodobna sytuacja. Oczywiście jak by to wyglądało w praktyce, to inna bajka...
Małgorzato,
OdpowiedzUsuńwłaśnie... Choć siłą rzeczy nie możemy też uciec od wymiaru państwowego.
Dziękuję Wam wszystkim za inspirującą dyskusję...
OdpowiedzUsuńwstaw Okudżawę, chętnie posłucham:)
OdpowiedzUsuńMario - wstawiłam :-)
OdpowiedzUsuńIsle, nigdzie na świecie nie wsiadaja do samolotu wszyscy najwazniejsi generałowie, głowa państwa i jeszcze prezes Banku Narodowego...
OdpowiedzUsuńteraz mamy wawel na tapecie:(