z przerażeniem pomyslałam, że teraz łatwo wpaść do kanału, co? poślizgowo... mam nadzieje, że zmysłowy taniec na trawie nie zakończył sie upadkiem:) słowo daję, tylko poeta może tak pieknie opisać tak trudny sposób przemieszczania sie po śliskości:)
Widzę, że zima i tu chwyciła swoimi szponami ten kanał i jak sie wydaje trzyma dość mocno! A na drugim zdjęciu widzę rower oparty przy scianie! Jaki to miły dla mnie widok! Dzis widziałem pana na holendrze bynajmniej nie latajacym jak dostojnie jechał srodkiem ulicy Wiejskiej w Warszawie pod krawatem w marynarce eleganckiej przykrytej z wierzchu kurtką zimowa z długim szalem okręconym wokół szyi i powiewajacym w podmuchach wiatru. Zanim wyrwałem z kieszeni mój compact cyklista zdażył się schować za samochód zaparkowany przy jezdni, został tylko ten opis utrwalony na pamieci karcie! Podoba mi sie ten blog! Bede tu częściej zagladał!
Małgorzato, miło, że ci się podoba! Ładny jest Amsterdam, zamierzam go jeszcze odwiedzić przy bardziej sprzyjającej pogodzie...
Beato, dziękuję! Ale jaki tam ze mnie poeta :-). A upadek owszem, zaliczono... piękny ślizg na porzuconej na śniegu plastikowej torebce, z zupełnie niezmysłowym lądowaniem na tyłeczku :-)
Andrzeju, Slavkosnip, witam was serdecznie. Ogromnie mi miło, że spodobało wam się u mnie i zapraszam do odwiedzania (choć nieczęsto aktualizuję).
Andrzeju, bardzo ciekawie piszesz o sporcie. Nie jest to może moja pasja, ale fajnie jest czasem poczytać.
Sławku (?), fascynujące są zakątki mojego miasta w twoim obiektywie…
Margo, one rzeczywiście są wszystkie bardzo podobne, zgubić się można :-). A przyjaciel chyba nie mieszka na takiej zakotwiczonej barce? Bardzo romantycznie, tylko chyba w zimie trochę ciągnie, a w lecie trochę zalatuje...
Nie zamarzłam, zasypana jestem pracą, a poza tym się przeprowadzam. Buziak odwzajemniam!
Ładnie:)
OdpowiedzUsuńWpadłem przypadkiem. Zostanę, bo mi blog przypada do gustu. Bardzo miło poznać. Pozdrawiam- barnaba.bloog.pl
OdpowiedzUsuńz przerażeniem pomyslałam, że teraz łatwo wpaść do kanału, co? poślizgowo...
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, że zmysłowy taniec na trawie nie zakończył sie upadkiem:) słowo daję, tylko poeta może tak pieknie opisać tak trudny sposób przemieszczania sie po śliskości:)
Widzę, że zima i tu chwyciła swoimi szponami ten kanał i jak sie wydaje trzyma dość mocno! A na drugim zdjęciu widzę rower oparty przy scianie! Jaki to miły dla mnie widok! Dzis widziałem pana na holendrze bynajmniej nie latajacym jak dostojnie jechał srodkiem ulicy Wiejskiej w Warszawie pod krawatem w marynarce eleganckiej przykrytej z wierzchu kurtką zimowa z długim szalem okręconym wokół szyi i powiewajacym w podmuchach wiatru. Zanim wyrwałem z kieszeni mój compact cyklista zdażył się schować za samochód zaparkowany przy jezdni, został tylko ten opis utrwalony na pamieci karcie! Podoba mi sie ten blog! Bede tu częściej zagladał!
OdpowiedzUsuńMałgorzato, miło, że ci się podoba! Ładny jest Amsterdam, zamierzam go jeszcze odwiedzić przy bardziej sprzyjającej pogodzie...
OdpowiedzUsuńBeato, dziękuję! Ale jaki tam ze mnie poeta :-). A upadek owszem, zaliczono... piękny ślizg na porzuconej na śniegu plastikowej torebce, z zupełnie niezmysłowym lądowaniem na tyłeczku :-)
Andrzeju, Slavkosnip, witam was serdecznie. Ogromnie mi miło, że spodobało wam się u mnie i zapraszam do odwiedzania (choć nieczęsto aktualizuję).
Andrzeju, bardzo ciekawie piszesz o sporcie. Nie jest to może moja pasja, ale fajnie jest czasem poczytać.
Sławku (?), fascynujące są zakątki mojego miasta w twoim obiektywie…
Dziekuję za obserwowanie mojego bloga
OdpowiedzUsuńjak to się stało, że ominęły mnie te zdjęcia, tam wzdłuż mieszka gdzieś mój przyjaciel, ale mogę się mylić, bo te kanały do siebie podobne :)
OdpowiedzUsuńBuziak słodziaku, zamarzłaś?
Margo, one rzeczywiście są wszystkie bardzo podobne, zgubić się można :-). A przyjaciel chyba nie mieszka na takiej zakotwiczonej barce? Bardzo romantycznie, tylko chyba w zimie trochę ciągnie, a w lecie trochę zalatuje...
OdpowiedzUsuńNie zamarzłam, zasypana jestem pracą, a poza tym się przeprowadzam. Buziak odwzajemniam!
ho, ho, miłego przeprowadzania:) to podobno stres pozytywny jest - zmiana mieszkania:)
OdpowiedzUsuńno dobrze, ale już w lutym jesteśmy miła, jakiś znak? że gut?
OdpowiedzUsuńJestem, jestem... tylko jakoś tak nie mogę się zebrać do pisania...
OdpowiedzUsuńBeato, dzięki! Pozytywny może i tak, byle z umiarem :-)
Margo miła i pamiętająca! Gut, gut... tylko coś mi napęd duchowy zeżarło...
Buziaki, dziewczyny...