Muzeum Magritte’a i tym razem nie doczekało się wizyty – plany zmieniły się na znacznie ciekawsze. Co się odwlecze, to nie uciecze. Za to mam grubaśną książkę z fotografiami jego obrazów i przeglądam ją sobie. Dziś szczególnie upodobał mi się ten:
R. Magritte, Les profondeurs du plaisir
Taki rogalik księżyca świecił na pogodnym niebie nad moim domem w piątek. Bajkowo... Wczoraj niebo zakryły chmury, a szyby zalał deszcz. Zakrył noc płaszczem azylu. Ucieczki w świat, gdzie milknie umysł, ślepnie percepcja, gdzie są tylko zmysły i ich rozmowa bez słów, poza dobrem i złem.
Noc z darowaną godziną. Pamiętam, jak kiedyś Piotr Kaczkowski w Trójce wokół tej „godziny, której nie ma” zbudował niesamowitą audycję – tak, jak to on potrafi. Dziś na niebie znów gwiazdy. Zbieram się odespać darowany czas, ale jeszcze słucham Trójki. Gra Yes. Leniwie, nasycona metafizyką, patrzę na księżyc, który z tego nasycenia aż spuchł. Uspokajam wspomnienie chłodnym płynem, piję za tych, którzy są daleko...
Cisza po Lynchu
5 dni temu
widok na morze...tak, tak, tak!
OdpowiedzUsuńKaczkowski? o, tak!
Beato, kocham widok na morze i zapach morza. Mam widok na sadzawkę z fontanną, też nie jest źle :-)
OdpowiedzUsuńA w Minimaksie był gothic rock po czesku, zupełnie niekaczkowski, ale teraz gra King Crimson... mniam!
...był czas
OdpowiedzUsuńże słuchałem YES w dużych dawkach, dobre wspomnienie
dziękuję!
hmmm... Mogłabym być tą panią z obrazka ;)
OdpowiedzUsuńHolden, dla mnie Yes to też wspomnienie dawniejszych czasów. Zwłaszcza "Soon" z "Bram delirium". Utwór jak znalazł dla Ciebie na bezsenne noce! Hm... zadedykuję Ci go :-)
OdpowiedzUsuńJoanno, miło Cię widzieć! Fakt, pani świetnie promuje "Głębie rozkoszy" ;-). Miło nią być od czasu do czasu (tylko tego morza brakuje) :-)