Spotkaliśmy się siedem lat temu, jesienią, w nieistniejącym świecie, dokładnie w pół drogi między naszymi urodzinami. W pół drogi między kimś a samotnością, między czekaniem a szukaniem. I tak było - jest - rok za rokiem. Między śmiechem a łzami, wyobraźnią a rzeczywistością, chaosem a porządkiem świata, między dobrem i złem. Między doliną kamieni a wyspą na celtyckim morzu. Między przyjaźnią a namiętnością, namiętnością a spełnieniem. Między bliskością a oddaleniem, czułością i milczeniem, dawaniem i cofaniem, między szczerością a kłamstwem. Zawsze w pół drogi...
Przyjacielu...
wszedłeś znikąd, przez uchylone drzwi marzenia.
Na haczyku tęsknoty powiesiłeś skrzydlaty płaszcz,
delikatnie strzepnąwszy gwiaździste pyłki.
Zapraszam cię dalej, a ty
bez wahania siadasz w fotelu zajętym przez myśli.
Stawiam na stole opowieści, które przyniosłeś
i częstuję swoimi, czym chata bogata.
W miękką purpurę wina
cicho wpadają krople twoich słów.
Timeo Danaos... lecz przecież nikt nie broni
z uśmiechem kołysać tę chwilę w kieliszku.
A gdy wypijemy do końca czarną, słodką magię,
co ujrzymy w fusach na dnie filiżanki?
Czy wtedy wstaniesz, by odejść, a ja
w przedpokoju podam ci skrzydlaty płaszcz?
Nawet jeśli nie spotkamy się więcej,
pozostaną zawsze otwarte drzwi marzeń
i delikatnie strzepnięty gwiezdny pył.
(2003)
Krótka historia nikczemności - Irminy Kosmali
18 godzin temu